czwartek, 7 maja 2020

Małe co nieco o niemieckiej kuchni

Jako, że w zeszłym roku udało mi się spędzić trochę czasu na obczyźnie, postanowiłam przygotować krótki wpis o kuchni naszych zachodnich sąsiadów.
Myśląc o kuchni niemieckiej, pierwsze co przychodzi mi do głowy to browar. Mieszkając tam, moje przypuszczenia się potwierdziły - Niemcy mają całą gamę znakomitych piw, które były podstawowym napojem do obiadu w knajpie.

Kuchnia niemiecka nie odbiega szczególnie od kuchni polskiej - mają tam sznycle, golonki, kapustę, kiełbaski. Jest raczej kuchnią dosyć tłustą i ciężką - od takiej strony udało mi się ją poznać.
W zeszłym roku udało mi się odwiedzić dwa rejony Niemiec - Bawarię - Norymberga i Brandenburgię - Poczdam oraz Berlin. W rejonie Brandenburgii spędziłam ok. 5 miesięcy, zatem odwiedziłam troszkę miejsc i popróbowałam różnych lokalnych smakołyków.
Porównując oba rejony, kuchnia Norymbergii w moim odczuciu była ciekawsza niż kuchnia okolic Berlina.
Jednakże i tak wydaje mi się, że jadałam już lepsze rzeczy i już zupełnie generalizując - kuchnia ta nie zjednała sobie we mnie wielkiego entuzjasty.

Rozpoczynając jednak od początku - korzystając z tanich lotów w maju wylądowałam w Norymberdze - przyjemnym mieście z niezłym klimatem. Tam raczyłyśmy się golonką i kiełbaskami norymberskimi. Golonka z sosem podana była z pyzą ziemniaczaną - typową dla tej kuchni oraz z kapustą kiszoną z kminkiem. Dopełnieniem całości było pyszne, zimne piwo.
Knajpa, którą sobie upodobałyśmy znajduje się nieopodal domu Albrechta Durera, niemieckiego malarza - jednej ze znanych postaci pochodzącej z Norymbergii.


Jeśli chodzi o kiełbaski norymberskie - były podawane z kartoffelsalad. Kartoffelsalad to ziemniaczana sałatka podawana na zimno, z musztardą i octem. Smak ciekawy, wcześniej nigdy nie miałam okazji, by spróbować takiego połączenia. Kiełbaski same w sobie też były niezłe.


Dopełnieniem było oczywiście dobre piwo. Przy ładnej pogodzie, ciężko się nie skusić.


Od września, z racji delegacji z pracy spędziłam kolejne miesiące w Niemczech. Tym razem rejon Berlina.
Tutaj podstawowe jedzenie to wurst, czyli kiełbaska.
W zasadzie 2 rodzaje wursta: currywurst i bratwurst. Smak kiełbasek przypominał bardziej mortadelę, niż porządne polskie kiełbaski. Tu trzeba przyznać, sami Niemcy potwierdzali, że w miarę możliwości zaopatrują się w polskie wędliny i sery - oraz papierosy! :) My natomiast nie jesteśmy dłużni i hurtowo wykupujemy nadal niemiecką chemię.

Currywurst to kiełbaska w sosie curry, sprzedawana zarówno w knajpach, jak i na ulicy jako prosty fast food. Bratwurst to kiełbaska grillowana (lub smażona). Podobnie jak currywurst, można ją bez problemu kupić na ulicy.
Oprócz wszechobecnych kiełbasek w knajpach są serwowane gulasze, sznycle czy inne mięsa. Dodatki to często ziemniaki, pyzy ziemniaczane z dodatkiem kapusty.

Wursty z frytkami:



Chilli con carne w ziemniaku pieczonym:


Sznycel:




Na zimne wieczory fajnie się sprawdził, co prawda nie niemiecki a holenderski - stroopwafel.
Wafelek z karmelem w środku. Bardzo słodki, położony na gorącej herbacie rozpływał się w ustach.


Fajnie jest poznawać inne smaki, więc miejmy nadzieję, że gdy wszystko wróci do normy spróbujemy jeszcze niejednej ciekawej kuchni.
Póki co zostaje nam samodzielne gotowanie lub wspieranie polskich restauracji poprzez zamawianie jedzenia na wynos.

Jeśli jesteście ciekawi kuchni rosyjskiej - odrobinę informacji można znaleźć tutaj.

Informacje o rosyjskich fast-foodach są tutaj:
https://psgotujemy.blogspot.com/2015/04/fast-food-po-rosyjsku-czyli-kroszka.html#more
https://psgotujemy.blogspot.com/2015/05/fast-food-po-rosyjsku.html#more
https://psgotujemy.blogspot.com/2015/06/fast-food-po-rosyjsku-t.html#more

1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia